Witold Urbanowicz
Losem maszyn interesowali się nasi czytelnicy. Zacznijmy od pierwszego pytania: czemu zakup tarcz pozostawiono wykonawcy? - My nie kupujemy narzędzi. Młotki i wiertarki też są ich - mówi Jerzy Lejk, prezes Metra Warszawskiego. Rzecznik spółki, Krzysztof Malawko, dodaje, że zazwyczaj tarcze kupują firmy budujące. - Z ekonomicznego punktu widzenia taniej i lepiej było to zlecić wykonawcy - mówi Malawko. I pyta się od razu skąd Metro miałoby wziąć środki na zakup tarcz, przeszkolenie i dalsze utrzymanie kadry oraz co dalej z nimi zrobić po zakończeniu budowy (zwłaszcza wobec niedoprecyzowanego oraz niepewnego harmonogramu realizacji dalszych odcinków). Poza tym warto nadmienić, że wykonawca - przystępując do projektowania centralnego odcinka II linii - sam określał jakie tarcze będą najodpowiedniejsze i ile ich będzie trzeba dla terminowej realizacji inwestycji.
Co więc stanie się z tarczami po zakończeniu budowy tego odcinka? - Od strony technicznej całe maszyny będą mogły być wykorzystane tam, gdzie są podobne warunki gruntowe. Może być też wykorzystany sam mechanizm. Poza tym budowa metra będzie najprawdopodobniej kontynuowana - mówi rzecznik Metra. Wykonawca może się ubiegać o nowe zamówienie.
Co na to konsorcjum budujące centralny odcinek II linii metra? -Tarcze TBM, choć to bardzo skomplikowane urządzenia, traktowane są jak każda maszyna budowlana. Można ich użyć przy innych projektach lub sprzedać, wszystko zależy od tego jakie zamówienia znajdują się w portfelu posiadacza tarcz - mówi Mateusz Witczyński, rzecznik wykonawcy, firmy AGP Metro.